--> -->


Japonia cz. II – Nikko, Hakone, Kamakura

partII

Dzisiaj wsadzę waszą wyobraźnię w superszybki pociąg do urokliwych miejsc niedaleko Tokio. Najdalsze znajduje się około dwóch godzin jazdy pociągiem od Tokyo station (Tokio centralne). Teren dworca jest ogromny jak lotnisko. Kilkupiętrowy, rozległy i do tego korytarze przecinają się pod wszystkimi kątami, miliony przechodniów i krzaki zamiast liter. To tylko złudzenie. W tym przeludnionym mieście wszystko jest poukładane jak sushi w bento. Czy to metro, czy stacje kolejowe, wszystko ma swój jasny i intuicyjnie rozplanowany porządek. Tak jak wcześniej wspominałam, niezastąpione było zapoznanie się ze stroną turystyczną www.japan-guide.com (to był nasz przewodnik przez cały wyjazd). W tym przypadku trzeba znaleźć Ticket Office, pokazać JR Pass i trasę z aplikacji Hyperdia na telefonie, która nas interesuje (nie wyobrażam sobie podróżowania po Japonii bez internetu swoją drogą). Rezerwujecie miejscówki i kierujecie się w stronę pociągów linii JR. W zależności czy to shinkansen, czy pociąg regionalny, śledzicie bramki i wyświetlacze z przypisanym peronem. Na początku byłam bardzo dumna z tego jak świetnie odnajdujemy się w tym molochu. Nieco później zrozumiałam, że to nie nasza zasługa, tylko organizacji Japończyków. Na każdym kroku darmowe toalety, pomoc od każdego, nawet jeśli nie do końca Cię rozumie, a najdziwniejsze to porządek w ruchu pieszych! Aplikacje dla turystów, specjalne karty sim jedynie z internetem…to robi wrażenie i bardzo to doceniliśmy, bo dzięki temu swobodnie poruszaliśmy się po całym kraju i to w przystępnych cenach.

No więc jesteśmy na peronie. Szukamy na chodniku numeru naszego wagonu i ustawiamy się w kolejce do pociągu, tak w kolejce;). Podjeżdża biały „rekin” z idealną precyzją ustawienia drzwi do linii na chodniku. Z „krasnoludkowych” drzwiczek na schodach do peronu wyskakują niskie panie w różowych uniformach i gumowych rękawiczkach ze swoimi gadżetami, pędem wskakują do wagonów, wymieniają zagłówki, wyrównują siedzenia, porządkują toalety i za 5 min wpuszczają nas do pociągu. Ja z wielkimi oczami siadam na wypaśny fotel. Za moim oknem dalej rozgrywa się spektakl. Dozorczyni z krótkofalówką co 5 sekund spogląda na zegarek i precyzyjnie co do sekundy odprawia pociąg. Do wagonu wchodzi dozorca, kłania się do wszystkich w drzwiach, potem liczy pasażerów po czym kłania się znowu i przechodzi do następnego. To się nazywa kultura, co? Takie podróżowanie to jak lot business klasą. 13w y

I stacja : NIKKO

Z shinkansena mieliśmy przesiadkę na stacji Utsunomiya i pociągiem regionalnym JR Nikko Line dojechaliśmy do uroczego dworca w Nikko. Przechodząc przez niewielki dworzec zobaczyliśmy kamienną mapę turystyczną i poszliśmy pieszo w prawo. Idąc cały czas pod górę ukazały nam się piękne góry i poczuliśmy relaks i świeży podmuch powietrza, daleki od dusznej, miejskiej krzątaniny.1oW planie mieliśmy zobaczyć kolejno most Shinkyo Bridge, następnie świątynię buddyjską Rinnoji Temple i główny punkt turystyczny Nikko, czyli mauzoleum rozpopularyzowanego na świecie szoguna Ieyasu Tokugawa o nazwie Toshogu Shrine. Był to twórca trzeciej dynastii szogunów rządzących średniowieczną Japonią. Na podstawie książki Jamesa Clavella, powstał tytułowy film „Szogun”.

Po drodze do kompleksu natrafiliśmy na przeuroczą restauracje wegańską i organiczną. Obiecaliśmy sobie tam zjeść wracając na pociąg, ale to później.

Shinkyo Bridge – charakterystyczny drewniany most japoński w czerwonym kolorze, pod którym przepływa krystalicznie czysta rzeka. To pierwszy punkt, a po drugiej stronie drogi wejście do bajkowego lasu, gdzie po raz pierwszy w życiu zobaczyłam sekwoje, nie mogłam się napatrzeć, prawdziwe olbrzymy.412Rinnoji Temple – naważniejsza świątynia buddyjska w Nikko.1110Toshogu Shrine – zjawoskowo położony kompleks sanktuarium, na wzgórzu w prastarym lesie. Klimat miejsca jest naprawdę niepowtarzalny. Trwają tam teraz częściowo prace remontowe, oprócz tego pracownicy w tradycyjnych strojach prowadzą codzienne zajęcia, ale to i tak nie przeszkadza by podziwiać tą orientalną architekturę i otoczenie. Napewno zwrócicie uwagę na trzy małpki, czyli pierwowzór dzisiejszych e-motek, obrazujące japońskie powiedzenie „Nic złego nie widzę, nic złego nie słyszę i nic złego nie mówię”. 2120242526283031Myślę, że zgadzacie się ze mną, iż klimat tego miejsca robi ogromne wrażenie, na terenie kompleksu jest też mała świątynia, gdzie pokazowo uderza się w gongi, co daje dodatkowego mistycznego nastroju. Zanim wyruszymy w powrotną drogę by zjeść coś pysznego, to pokażę wam kilka czarujących szczegółów, jak charakterystyczne beczki z piwem, drewniane klapki w stylu edo, przepiękne zdobienia i las z drzewami do nieba…no popatrzcie.33343536373839IMG_740140Tak jak wspominałam na koniec tej pięknej wycieczki, zjedliśmy obłędny posiłek w restauracji Oriental Fine Art & Curios  zaprojektowanej w stylu starojapońskim zashiki, gdzie goście przed wejściem ściągają buty zakładając klapki. W sali głównej siadają na podwyższeniu z matami zwanymi tatami, zostawiając klapki i wygodnie siadają przy niskich stolikach na poduszkach. Jak wszędzie dostajemy mokry, zwinięty ręcznik do umycia rąk i zamawiamy. Było przepysznie, w tle delikatna japońska muzyka z dzwoneczkami i jedna osoba, która to wszystko prowadzi i przygotowuje. Jak dla mnie wielki ukłon i podziw.4041424344454647

II stacja : HAKONE z widokiem na górę Fuji.

Pędzimy shinkansenem z Tokyo station do stacji Odawara, a tam przesiadka na pociąg regionalny Hakone Tozan Railway do Hakone. Na dworcu wstępujemy do biura turystycznego i dostajemy pełną informację na temat atrakcji i możliwości zakupienia Hakone pass (bilet turystyczny), który pokrywa przepłynięcie jeziora Ashinoko skąd jest jeden z najlepszych widoków na górę Fuji, dalej przejażdżki kolejką górską na wulkan Owakudani  i przejażdżkę starą kolejką, gdzie obserwować można przepiękny widok na całe Hakone. Kupiliśmy bilety i z mapkami w rękach pojechaliśmy autobusem do Motohakone50Niebo nie wróżyło nam wspaniałej widoczności i z każdą godziną traciliśmy nadzieję na zobaczenie zjawiskowej góry Fuji. Niestety nasz główny punkt programu miał pochmurny nastrój. Zdarza się każdemu;) i nie żałujemy bo i tak zobaczyliśmy wiele przepięknych widoków.

Jezioro Ashinoko515254Z Motohakone przepłynęliśmy kolorowym statkiem do Hakone-machi i stamtąd dalej kolejką górską pojechaliśmy na wulkan Owakudani. Panuje tam niesamowity klimat, jak na księżycu lub innej obcej planecie. Unosi się tam mnóstwo pary o mocno siarkowym zapachu, a wszysycy zajadają się czarnymi jajkami, które wędzą się w wulkanie dla uciechy turystów.   555657596061Z wulkanu pojechaliśmy autobusem do następnej kolejki górskiej. Czekając, aż nas zabierze wstąpiliśmy do fantastycznej kawiarnii w przyczepie campingowej „AIRSTREAM”. W środku siedziały trzy chichotające Japonki, a prowadził ją bardzo sympatyczny i ciekawski jak na Japończyka barista. Ja zamówiłam sojową matche, a Michał drippera. Wtedy też dostałam lekcję, żeby z niczym się nigdy nie spieszyć. Z poparzonymi ustami przyglądałam się tym trzem chudziutkim Japonkom jak delikatnie siorbią swoje kawy i obiecałam sobie dobrze to zapamiętać. A propos pośpiechu, to miałam jeszcze jedną japońską lekcję na drodze. Stojąc na przejściu dla pieszych chciałam szybko zdążyć przez wyjeżdżającym z parkingu autobusem. Wtedy kierujący ruchem drogowym, ryknął coś do mnie, zrobił stanowczy znak krzyżując ramiona w moją stronę, po czym zatrzymał autobus i z uśmiechem zaprosił mnie na pasy mówiąc NO STRESS!0 0102Podróżując z miejscowymi, można zaobserwować wiele faktów na temat ludzi z danego kraju. Na przykład w Japonii bardzo widać jak młodzi ludzie są przemęczeni i rzadko się uśmiechają. Trochę o tym ostatnio myślałam i stwiedziłam, że jeśli nadal ludzie będą pracować ponad normę, to chodź nie wiem kiedy osiągniemy taki rozwój technologiczni jak w tym kraju, to czy to nas uszczęśliwi? Ułatwienia i udoskonalenia widać na każdym kroku, ale człowiek staje się maszynką do konsumpcji z wiecznie rozładowanymi bateriami…04  Ostatnim punktem w Hakone okazał się ogród botaniczny, z cichymi zakątkami, magicznym domkiem gdzie celebruje się picie herbaty oraz Crafthouse, czyli małą hutką szkła, gdzie ludzie uczą się i sprzedają wyroby zarówno szklane i ceramiczne. W środku jest galeria z pięknymi bibelotami wykonanymi z japońską precyzją.05060709010011012

III stacja : KAMAKURA

To typowo turystyczne miasteczko. Dojechaliśmy tutaj pociągiem regionalnym. Każdy ze zwiedzających powinien pójść zobaczyć posąg wielkiego Buddy wykonanego z brązu i zobaczyć przepiękny widok na Pacyfik, który rozpościera się z miejsca nad Hasedera temple. 

Niedaleko dworca głównego stoi świątynia Hachimangu, od której zaczęliśmy zwiedzanie. Można tu spotkać wiele Japonek w tradycyjnych strojach, które kochają się fotografować i dzielić nimi w internecie. Przyznam, że zazdroszczę im tej dumy i szacunku do własnej kultury. Tak samo ludzie celebrują swoje święta w wielu innych krajach na świecie. Dlaczego w Polsce stroje regionalne przeszły do historii? Mam wrażenie jakby w Polsce pamiętano tylko czasy komuny i nic poza tym. Uczcie swoje dzieci jak odświętne i piękne stroje noszono kiedyś w Polsce, może kiedyś i w tym kraju ludzie będą świętować dzień niepodległości lub każde inne święto w strojach ludowych?  606162Stamtąd, możecie się udać w stronę The Great Buddha przechodząc główną ulicą handlową o nazwie Komachi-dori street. W tym miejscu znajdziecie wszystko co Japończycy kochają najbardziej, tradycyjne słodyczne przepięknie zapakowane, kiszonki, ciepłe bułeczki o przeróżnych nadzieniach, kostiumy, gadżety. Wszystko wysmakowane i kolorowe. Dalej kierując się mapą GPS lub drogowskazami turystycznymi dotrzecie do celu. Po drodze uświadomiłam sobie jakim opasłym buszem jest japońska przyroda. To prawdziwa dżungla. 6667686970

The Great Buddha – miejsce spokoju i zadumy, a najfajniejsze jest to, że można wejść do środka tego posągu, który cudownie oddaje ciepło słońca w swoim wnętrzu.717472Ostatnim punktem, który zdążyliśmy zobaczyć była świątynia HASEDERA, ze wspaniałymi ogrodami i wspomnianym widokiem na ocean. Pełno tu urokliwych zakątków i magicznych gier światłem. Wyjątkowe miejsce, które zapamiętam na długo. Z zachwytu całym tym otoczeniem i klimatem jaki tworzą również ludzie już nawet nie sfotografowałam samej świątyni, ważniejsze tym razem okazało się dla mnie to wszystko co widziałam wokół. 80818283848586888990No wreszcie KONIEC! Tym, którzy dotarli, aż tutaj gratuluję cierpliwości i sobie, że tak skrzętnie to zebrałam w całość. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć. W kolejnym poście już obłędne Kioto, albo lepiej. Michał szykuję post z maratonu! Dziękuję Wam za dziś i do usłyszenia. Niech się Wam spełniają Wasze podróżnicze marzenia! Hejka!