--> -->


Samotność długodystansowca.

samotnosc

 

Człowiek jest istotą stadną, przeważnie jest mu łatwiej funkcjonować w grupie, czy z partnerem, niż żyć w pojedynkę. Można to również łatwo przełożyć na samotność w treningu długodystansowca, w grupie raźniej, co już zostało udowodnione kilkakrotnie przez wielkich biegaczy. Jednak w samotnym treningu też można znaleźć wiele pozytywów, które postaram się Wam przedstawić w tym wpisie.

Samotność długodystansowca.

Na 365 dni w roku, samotnie przebiegam pewnie ponad 340, jeśli robisz to tyle razy na solo, musisz to kochać, nie ma innej opcji! Wiele moich treningów jest przebieganych z dala od miejskiego zgiełku, natura, las – to w takich okolicznościach każdemu z nas biega się zdecydowanie najlepiej.23Często w takich okolicznościach zdarzało mi się zatracić w swoich myślach podczas treningu i odlatywałem w nieznane. Sztywne ramy treningowe były jedynym hamulcem, który zatrzymywał mnie przed biegiem całodniowym!!! Często tak mam, żę mógłbym biec w nieskończoność, zwłaszcza kiedy wbiegam do lasu, wpadam w trans, coś jak hipnoza. Otaczająca mnie zieleń, jeziora, wydeptana dróżka leśna i nic mi więcej nie potrzeba do szczęścia. Ile już razy złapałem się podczas treningu na tym, że już niestety muszę zawracać, chociaż głowa podpowiadała mi zawsze – biegnij dalej. To jest dla mnie kwintesencja w treningu długodystansowca. Wychodząc biegać, stawiając pierwszy krok poza drzwi domu, moja głowa przełącza się momentalnie na inny tryb myślenia. Zapominam o problemach dnia codziennego, wyobraźnia zaczyna pracować już od pierwszych metrów biegu. Do tego jeśli jest to las, otaczająca wokół mnie przestrzeń niesamowicie podkręca moją wyobraźnię. Myślę, że biegając takie treningi z partnerem – to już nie było by to samo. Także jeśli macie możliwość biegania w lesie róbcie to czasami samotnie, bo właśnie w takich momentach można się wiele dowiedzieć o samym sobie – prawie jak jakaś terapia :). Oczywiście takie odloty tylko w tempie relaksacyjnym, to ma być czysta przyjemność nie tylko dla ducha ale również dla ciała.11Jeśli jest to długie tempo maratońskie, przełączam się na tryb wizualizacji, przeważnie są to ostatnie kilometry maratonu. Potrafię zobaczyć siebie na ostatnich metrach, widzę również mój wymarzony czas na zegarze, który wisi nad linią mety. Zdecydowanie czuję, że taka wizualizacja pomaga mi w przygotowaniu mentalnym do tych najcięższych chwil, które często przeżywamy podczas zawodów. To że, takie chwile będą jestem już pewny, ale powoli uczę się tego jak z nimi walczyć i właśnie samotny trening pomaga mi w tym  najbardziej.Kiedy jest to ciężki trening interwałowy lub powtórzeniowy pozwalam głowie na małe oszustwa takie jak – przestaje liczyć ile pozostało do końca odcinka, rozdrabniam odległość na kilka małych etapów – to naprawdę pomaga przetrwać te najgorsze chwile! Nawet dzielenie bieżni na małe odcinki niesamowicie ułatwia wskakiwać na wyższe prędkości.

Samotność podczas maratonu.

Uwierzcie mi, że nawet biegnąc w maratonach, które są oblegane przez ludzi np. Boston, Tokio czy Warszawa można delektować się również samotnym biegiem, zwłaszcza po przekroczeniu 30 kilometra. W takich chwilach robi się naprawdę ciężko, ale nawet w tych okolicznościach można znaleźć wiele pozytywów. Cała publiczność jest wtedy tylko dla ciebie, drobny gest, mały uśmiech, a oni swoimi okrzykami dodadzą ci takich mocy, jak byś właśnie na ostatnim punkcie odżywczym zamiast wody wypił sok z gumijagód !!!  U mnie cała zabawa zaczyna się podczas ostatniej godziny biegu. Jeśli cały bieg rozegrałem dobrze taktycznie, to właśnie w tym momencie przeistaczam się w drapieżną zwierzynę, która nie może się doczekać kiedy dopadnie swoją kolejną ofiarę (zmęczonego biegacza).

Muzyka na treningu, ja mówię zdecydowanie – NIE!

Wielu z nas biega z słuchawkami na uszach, ja jednak podczas samotnego biegu pozwalam moim myślom iść swoją drogą, a muzyka w tym wypadku lekko mnie rozprasza. Moja wyobraźnia zaczyna niesamowicie pracować podczas wysiłku i jeśli tylko mam spokojny trening – wiem, że spędzę ten czas miło sam na sam ze sobą i otaczającą mnie naturą. W takich okolicznościach nawet nie zrażam się wstrętną pogodą, nic nie jest w stanie wytrącić mnie z tych mistycznych chwil. Ile już ciekawych pomysłów przyszło mi do głowy podczas biegu, wiem tyko ja sam. Moim zdaniem muzyka jest dobra przed treningiem ale nie podczas biegu.12

Czego brakuje w samotnym treningu?

Często jest tak, że zwyczajnie mi się nie chce i właśnie wtedy przydałby się ktoś, kto byłby w stanie pociągnąć mnie za ucho i pomóc wyjść na trening. Jeśli masz partnerów, którzy są mniej więcej na tym samym poziomie co ty, łatwiej jest przekraczać pewne bariery na jednostkach specjalnych.

Kiedy jestem na stadionie i są na nim inni trenujący, których nawet nie znam, ich wzrok i obecność, działa na mnie mobilizująco. Przeważnie w takich okolicznościach wykręcam lepsze czasy na odcinkach interwałowych, pomaga mi to również nakręcać się pozytywnie niczym na zawodach.

Kolejnym plusem biegania w większym gronie jest możliwość schowania się za partnerem w wietrzne dni. Nie raz kiedy miałem tempo i była fatalna pogoda marzyłem o tym, żeby ktoś dał mi zmianę i możliwość ukrycia się za plecami tak żeby odpocząć chociaż chwilę i nie tracić cennych sekund, które nawet na treningu są dla mnie bardzo ważne – morale.

Bieganie z partnerką.

Największą radość z wspólnego biegania przynosi mi bieganie razem z Olą, niestety w okresie przygotowawczym nie zdarza się to zbyt często. Przeważnie są to dni w których mam biegi regeneracyjne, tempo wtedy spada na dalszy plan. Staram się dostosować tempo do mojej partnerki i delektuję się wspólnie spędzaną chwilą. Trening w takich okolicznościach zdecydowanie mija szybciej, a rozmowy podczas samego biegu są przeważnie na inne tematy, niż te które poruszamy w domowym zaciszu.

Najśmieszniejsze jest to że, podczas tworzenia tego wpisu oglądam maraton w Paryżu i rywalizację na trasie 42 kilometrów wygrała para z Kenii – Paul Lonyangata i jego żona Purity Rionoripo!  Sam jestem ciekawy jaki wpływ na ich wynika ma wspólny trening.

Bieganie w samotności to coś więcej niż trenowanie ciała!

Wydaje mi się, że często czujecie to co ja podczas samotnego biegu i że nie jest to dla Was czymś nowym i dziwnym. Lekko się dla Was odsłoniłem w tym wpisie. Przyznam się szczerze, że wiele czasu musiało upłynąć zanim zdecydowałem się go opublikować. Niech się dzieje co chce, zresztą nie warto zawracać sobie głowy co myślą inni, tylko patrzeć pod własne nogi. Nie bójcie się dać ponieść wyobraźni podczas samotnego biegu, a sami zdziwicie się gdzie Wasza głowa i nogi was zaprowadzą.

Na zakończenie pozostawię was sam na sam z moją idolką lat młodzieńczych, której raczej nie muszę przedstawiać.