--> -->


Z „Yoga on the Rocks” w Pokrzywniku 11

p11
Nie wiem od czego zacząć…czy od tego jak cudowne zakątki Polski odkryliśmy na Dolnym Śląsku, lub od tego jak wspaniałych ludzi mieliśmy szczęście poznać w trakcie warsztatów Yoga on the Rocks, czy może od magicznej i wyjątkowej atmosfery oraz gościnności gospodarzy domu „Pokrzywnik 11”. Wyobraźcie sobie, że trafiliśmy do miejsca, czasu i ludzi gdzie wszystko i wszyscy oderwaliśmy się na 2,5 dnia od codzienności. Przez cały weekend miałam ciarki i nie wierzyłam w to jak pięknie jest na polskiej wsi, jak obcy ludzie potrafią być sobie bliscy, otwarci, szczerzy i autentyczni. Jak potrafi smakować jedzenie z ogródka Anety i Stefana, którzy dbają o każdy drobiazg i SĄ dla swoich gości na każde zawołanie. Ta przemiła para w ciągu prawie 30 lat stworzyła najprawdziwszą perłę na szlaku agroturystycznej Polski. Na domiar wszystkiego braliśmy udział w zajęciach tantry jogi z Małgo Witter  – dziewczyną o fantastycznym uśmiechu i anielskiej aurze, która zdziałała prawdziwe cuda.
3 

* Pokrzywnik 11

Jechaliśmy do Pokrzywnika w słońcu, wśród rażąco żółtych pół rzepaku i soczysto zielonych pagórków. Mijaliśmy maleńkie wioski wązką ulicą, aż trafiliśmy na żwirową drogę i zaparkowaliśmy obok grządek Anety i Stefana, którzy witali nas w drzwiach z uśmiechem i zanosili bagaże gościom do pokoi. Stefan zostawiając nas samych w „Orzechowym pokoju” na poddaszu zasugerował, że hasło do sieci zostawi dla siebie:), za co jestem mu niezmiernie wdzięczna!
1
orzechowy pokój…
Zapachy z kuchni niosły się po całym domu i przyszedł czas na wspólną kolację…och, co to była za uczta! Domowy chleb na zakwasie, mazidła z groszku, z fasoli o smaku smalcu, ćwikła, domowe masło fistaszkowe, pasztety warzywne, miód nad miody, sałatka z buraczków z serem kozim lub tofu i to wszystko popijane świerzą pokrzywą – to była nasza kolacja! Czujecie to!? Gościliśmy się i celebrowaliśmy ten czas razem. Tego nie da się opisać słowami, to trzeba poczuć samemu. Otaczającą z każdej strony naturę, jej bogactwa na stole, jej dźwięki budzące z rana, jej aurę działającą jak ukojenie na każdy problem. Cudownie było poczuć się częścią czegoś prawdziwego i pięknego. W miastach tego nie doświadczymy.
9
zdjęcie z sobotniego obiadu
19
18
widok z naszego okna o 6 nad ranem, wszystko ćwierkało… wyskoczyłam w kapciach z aparatem i sfotografowałam dom i okolicę kiedy jeszcze wszyscy spali…
2111
…grządki Anety i Stefana:)…
13
12
…kraina Oz
1415
16
kuchnia domowa z marzeń…gdzie wieczorami upijaliśmy się pokrzywą i ziołami:)
1026
kuchnia zewnętrzna z fantastycznym klimatem…
7166050
4
okolice Pokrzywnika…na samym dole dom 11. widziany z pobliskiej łąki…

* Spotkanie z Małgo, czyli Yoga on the Rocks

Małgosia powitała nas swoim szerokim uśmiechem od ucha do ucha. Wszyscy siedzieli już przy stole z kolacją i od razu złapaliśmy kontakt. Tematów do rozmów mnożyło się z każdą chwilą więcej. Niespodziewany przełom dokonał się już na początku praktyk, zanim jeszcze zaczęliśmy cokolwiek robić. Spotkania odbywały się w niewielkiej sali z drewnianą podłogą na poddaszu. W ten wieczór usiedliśmy w kole i zaczęliśmy się sobie przedstawiać. Jakież było zdziwienie gdy każdy zechciał powiedzieć coś bardziej osobistego, niż to jak ma na imię i że cieszy się z przyjazdu. Przyznam, że szczęka mi opadła i zrozumiałam już na samym początku, że to nie będą zwykłe praktyki. Cała grupa liczyła 13 osób i każdy otworzył siebie dla innych, kompletnie się nie znając. Każde spotkanie zaczynaliśmy w savasanie (leżenie na plecach z rękoma i nogami rozłożonymi na boki). Następnie, po każdej asanie (pozycja ciała) układaliśmy ciało z powrotem do savasany i głęboko oddychaliśmy. Nie zdawałam sobie sprawy, że takie leżenie z otwartym sercem ku górze i słuchanie swojego oddechu może tak odprężyć i uspokoić ciało, bardzo doceniłam tą naukę. Przez kolejne dni pogłębialiśmy te same asany i poznaliśmy genialną technikę masażu stopami. Wykonywaliśmy go w parach i wydaje mi się, że nie było osoby która nie miała ochoty powtórzyć tego zaraz po powrocie do domu z bliskimi. Fantastyczna sprawa.

* Tantra Yoga

Powiem otwarcie że moje dotychczasowe doświadczenie z jogą jest niewielkie i na ogół są to zajęcia w studio fitnessu z Hatha Yoga, gdzie większy nacisk kładzie się na ćwiczenia fizyczne. Warsztaty w Pokrzywniku pokazały mi jak zbawienne działanie ma joga miłości na ludzkie ciało i samopoczucie. Oddech wykonywany nosem, przeponą, oddychanie naprzemienne nosem, rozciąganie napiętych i przykurczonych od stresu mięśni oraz doskonalenie asan (pozycje/układy ciała) to wszystko razem niesamowicie poprawia świadomość własnego ciała. Czytając pobierznie o tantra jodze najważniejszy wydał mi się fakt, iż nie ma tam miejsca na jakiejkolwiek formy rywalizacji tak powszechnej w innych sportach czy formach ruchu. Człowiek nie skupia się na doskonaleniu siebie w porównaniu do innych, lecz uwagę kieruje na własne emocje, zagłębia się w nie i próbuje zrozumieć. Często nie zastanawiamy się nad tym jak wielki wpływ na nasze życie mają nasze stany emocjonalne. Nieujarzmione i niezrozumiałe miotają nami jak demony budując lęki i zakłócając wewnętrzny spokój. Myślę, że każdy z nas codziennie się o coś boi i dlatego tak ważne wydaje się jest znaleźć czas i miejsce dla zagłębienia się w siebie. Poniżej cytat na temat jogi tantrycznej.
„Joga Tantryczna to tradycyjna joga bazująca na subtelnym systemie energetycznym człowieka – Prana – w kulturze chińskiej zwanym „Qi”. Sekwencje asan w połączeniu z głęboką relaksacją harmonizują i balansują system Prany, który utrzymywany w równowadze zapewnia holistyczne Zdrowie naszej istoty. Prany, który m.in. poprzez układ hormonalny wpływa na nasze ciało i psychikę. Asany w Jodze Tantrycznej są tym samym czym igły w akupunkturze. Jeśli szukasz głębokiej relaksacji, rozluźnienia i umiejętności radzenia sobie ze stresem – joga tradycyjna będzie idealnym środkiem dla Ciebie.”
Nie mogę też nie wspomnieć że towarzyszyli nam dwaj panowie:)… Michał i mąż Kariny. Pomimo lekkich obaw dali się wciągnąć w praktykę w towarzystwie 11 kobitek i myślę, że dobrze się bawili, ale muszę dodać, że Michał miał też niezłego Zoonka;). A propos tego jakie figle potrafi płatać ciało wysportowanego, wręcz wyżyłowanego mężczyzny…no tak, Michał sam przyznaje, że nie lubi rozciągania i nie poświęca temu zbyt wiele uwagi. Wydaje mi się, że na własnej skórze poczuł jak istotne są techniki relaksacyjne i odprężające. Może to dobry moment na wprowadzenie elementów jogi do treningu biegacza?:) Ja jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że intensywny trening ciała jest formą dyscyplinowania i ciągłego wymagania od siebie doskonalszych wyników, natomiast praktykowanie jogi to sztuka i umiejętność słuchania ciała oraz emocji. Nie można ślepo klepać treningów i zagłuszać sygnałów jakie daje nam ciało, bo jeśli zachwiejemy równowagę i przeciążymy organizm to na dłuższą metę nie będziemy w stanie dogonić króliczka. Raczej jest duża szansa, że zabetonujemy organizm i doczekamy kontuzji aniżeli dotrwamy do upragnionego celu. „W zdrowym ciele, zdrowy duch”, stare, dobre powiedzenie i sentencja do przemyślenia, bo okazuje się, że sport i zdrowe odżywianie to nie wszystko. Na koniec przytoczę przykład jednej z najlepszych ultrabiegaczek na świecie, szwedka Emelie Forsberg, która walczy z kontuzją zerwanego ścięgna. Na swoim instagramie często fotografuje się w w pozycjach jogi i wspomina jak każdego dnia marzy by móc znowu wybiec w rejs. Coś co było dla niej codziennością wróciło do sfery marzeń, zatem doceńmy nasze zdrowie i ciała i nauczmy się żyć na nowo w harmonii. Joga rządzi, mówię Wam;).

* Chillowanie z rodzinką w domu obok, czyli Pokrzywnik 10

i
dmuchawce, latawce, wiatr…
oche2
dom 10 w Pokrzywniku, tam zatrzymała się nasza rodzinka, jest równie pięknie…zresztą sami zobaczcie.
ac
jadalnia w Pokrzywnik 10…
r
l
pokój rodzinny na poddaszu, Pokrzywnik 10
Przydatne linki:
Strona Małgo.  tutaj
Strona Pokrzywnik 11.  tutaj
Strona Pokrzywnik 10.  tutaj