ORIENT HIGHTS - nasz przystanek w Bostonie
Leyden street, to tutaj zakwaterowaliśmy się na 6 nocy u Emili i Pablo z Airbnb. Nasi gospodarze okazali się wspaniałymi i gościnnymi ludźmi, z którymi na koniec wymieniliśmy się mailami i mamy nadzieję się jeszcze kiedyś spotkać. Wszystkim bardzo polecamy taką formę miejsca pobytu.
MARATON - kilka zdjęć...
Nie udało mi się niestety sfotografować Michała zarówno na trasie jak i na mecie. Przyznaje, że nawaliłam i zamiast wytyczyć sobie punkty na trasie, gdzie miałabym swobodny dostęp, zaplanowałam sobie, że dostanę się na metę. Jak można się domyślić dostanie się na linie mety graniczyło z cudem. Nie miałam wejściówki do strefy rodzinnej, kolejki na sprawdzenie bagażu ciągnęły się na długość trzech przecznic i gdy już okazało się, że mogę wejść, zorientowałam się, że jestem już za linią mety, przy przebieralniach…było już za mało czasu, żeby stawać do kolejnej kolejki i z ogromnym żalem udałam się do parku Common Boston, na umówiony punkt spotkania z Michałem. Poniżej odebranie numeru i pakietu startowego oraz Michał tuż po biegu.
ZAKĄTKI BOSTONU - okolice Harvardu, ulice Downtown, North End, Beacon Hill, China Town.
Powyżej zdjęcia zrobione w okolicach Harvardu. Powyżej zdjęcia z nadmorskiego Bostonu – East Boston, widok na Downtown oraz tawerna James Hook & co. Powyżej bostońskie ulice – czyli okolice Downtown, Greenway, Coop’s Hill, Boylston Street Powyżej pierwsza publiczna biblioteka w USA „Boston Public Library”. Jej patio to prawdziwa oaza spokoju w samym centrum Bostonu. Znajduje się na tej samej ulicy co meta maratonu. Powyżej North End – czyli włoska dzielnica Powyżej China Town Beacon Hill – bajkowe miejsce, w którym chętnie byśmy trochę pomieszkali:) The Institute of Contemporary Art – trafiliśmy na ciekawe wystawy, szczególnie Geoffrey Farmer przypadł nam do gustu.
CO JEDZĄ WEGANIE W BOSTONIE
Powyżej nasze ulubione miejscówki czyli Life Alive (przemyce kilka przepisów na blogu, bo jedzenie i smoothie powalały na kolana), Cocobeet (eksplozja witamin), WholeFoods Market (można jeść i kupować od rana do wieczora i przy okazji wydać fortunę), Boston Public Market (targi ekologicznej żywności i nie tylko) i pyszna kawka w Gracenote oraz pachnący niesamowicie chmielem Trillium.
To oczywiście nie wszystko, mam jeszcze w zanadrzu jakieś 2500 zdjęć i to tylko naparstek
Mam nadzieję, że spodobał się Wam Boston, my jesteśmy zachwyceni tym jak zostaliśmy przyjęci, tym co zobaczyliśmy i napewno tam wrócimy. Już wkrótce zdjęcia z Nowego Jorku.